[ Stetoskop jest prezentem, dostałam go gdy rozpoczynałam poprzedni kierunek, tam jest potrzebny już w połowie pierwszego roku. Tak tłumaczę, żeby potem nie było, że potrzebny na trzecim i pierwszak szpanuje. O. ]
Dziś będzie krótko o książkach z weterynarią w tle. Dlaczego... Ano dlatego, że po przygodzie z poprzednim kierunkiem chciałam koniecznie ogarnąć swym malutkim rozumkiem o aparycji orzeszka, co jest złego w drodze którą zmierzam. Przebrnęłam przez kilka blogów (Jaszczurka, Weterynarz w spódnicy, nzzw ), studygramy, stronki na fejsbuku (Mordor na weterynarii, Nic nie przeraża weterynarza czy moją ulubioną - Cierpienia młodego weterynarza ) i właśnie książki. Wiem już, że "na weterynarii pewne jest, że umrzesz, a nie że uzyskasz tytuł w terminie" i że sen to pojęcie abstrakcyjne i wcale nie będę miziać kotków i piesków (no, może trochę będę... nie dam rady się powstrzymać tak całkiem ). Także po takim wstępie jestem nastawiona na piekło na ziemi... A może raczej na Walhalę, bo mimo wszystko całe to bagno o którym piszą autorzy wydaje się fascynujące i naprawdę godne zachodu.
Wracając do książek. Wymienię tu teraz te, które sama czytałam, a że jestem książkoholiczką to trochę tego dorwałam. Opiszę też pokrótce kilka pozycji o zwierzętach, które z weterynarią raczej za wiele wspólnego nie mają, ale miłośnicy czterech łapek na pewno znajdą w nich coś dla siebie.
1. Seria Wszystkie stworzenia duże i małe - James Herriot
Można je czytać po kolei, można - jak ja - bez zachowania kolejności. Nie robi to większej różnicy, da się połapać chronologicznie a książki są dość stare więc czytanie po kolei może być trudne (a to biblioteka ma tylko trzy części, a to na allegro jakiejś nie ma... ).
O czym to? O angliku który ukończył studia i pracuje sobie na wsi w Yorkshire. Można poczytać o dawnych metodach leczenia, chorobach które dziś już nie występują i o ludziach, którzy przez lata nic się nie zmienili i w każdej kolejnej części oczekują od naszego Jamesa cudów. Po lekturze wiadomo czym jest bolipupcia, jakim cudem pies może wygrywać w zakładach, co to znaczy być budzonym o trzeciej w nocy do porodu krowy i dlaczego dawniej był to w pełni męski zawód. Poznajemy masę barwnych bohaterów, od groma zwierząt i sporo przypadków medycznych.
Szef naszego Jamesa często głosi maksymę, która zapewne będzie mi przyświecać nie tylko do końca studiów, ale i po nich (już o niej wspomniałam w pierwszej notce ) - "W naszym zawodzie jest nieskończenie wiele okazji by zrobić z siebie idiotę. "
2. Wet. Moi wspaniali dzicy przyjaciele. - Luke Gamble.
Jednoczęściowa biografia Luka, weterynarza który żyje sobie gdzieś na świecie - a gdzie, nie powiem, bo jak można wywnioskować z książki nie jest to osoba, która długo usiedzi na swoich czterech literach. Bodajże ma on nawet jakiś program w telewizji.
Powiem szczerze, że to jest taki człowiek, jakich chciałabym spotykać na swojej drodze. Pogoda ducha aż bije z jego słów, naprawdę. W przypadku tej książki nie wiem, ile mogę napisać, żeby nie zdradzić treści. Z trzech czytanych przeze mnie biografii weterynarzy to właśnie ta podobała mi się najbardziej. Operacja oka żaby czy kastrowanie bezdomnych psów na odległej wyspie... To jest coś co trzeba przeczytać. Ta książka ma tę przewagę nad Wszystkimi stworzeniami, że widzimy tu współczesną weterynarię z antybiotykami i operacjami pod pełną sterylnością.
3. Powiedz gdzie cię boli - Dr Nick Trout
Zdecydowanie najtrudniejsza z wymienionych przeze mnie pozycji. Opis jednego dnia z życia chirurga w potężnej klinice. Sporo bardziej fachowych pojęć i dokładniej opisanych sytuacji, takich jak chociażby kastracja żółwia, którą wykonywał kolega autora a którą on sam był zaskoczony. Głównym motywem książki jest jeden przypadek - suczki ze skrętem żołądka, której właściciel i doktor Nick zrobią wszystko, by utrzymać ją przy życiu. Pojawia się tam pewna pani, która usiłuje się kłócić z naszym chirurgiem, przecież ona jest doktorem to wie. I oczywiście przewija się sporo krótszych przypadków jak ten o kocie który okazał się kotką.
Teraz już mniej tematycznie.
Sztuka ścigania się w deszczu Garth Stein - pozycja bardzo psychologiczna, pisania z punktu widzenia psa, który nie wszystko rozumie lecz dużo czuje. Pokazuje losy ludzi nieszczęśliwych, którzy mają swojego szczekającego przyjaciela.
Był sobie pies W. Bruce Cameron - podobnie - pies narrator. Nie wiem, czy opisywanie tak szumnej książki ma sens, ale w skrócie jest to historia reinkarnacji psa, który wciąż ma coś do zrobienia i musi wracać. Wylałam przy niej tyle łez, że do dzisiaj jest mokra.
Sowa Wesley Stacey O`Brien - coś o sowie, jak mówi tytuł. Jest to dosłownie biografia sowy od narodzin do śmierci, opowiadana przez panią naukowiec, dla której Wesley stał się niemal synem.
Kot Bob i ja James Bowen - generalnie nie jestem kociarą, wolę psy i do kotów odnoszę się odrobinę nie ufnie. Nie to, że ich nie lubię, ale nie licząc przedszkolnego kota mojego brata i kota znajomej, nigdy nie miałam z nimi za wiele do czynienia. Ta książka pokazała mi, że kot też może zostać przyjacielem, dorównując wierności psu. Piękna, naprawdę.
Życie z Merlem Ted Kerasote - swoje na koniec wypłakałam. Historia życia psa u boku mężczyzny. Dość ciężka w odbierze przez natłok niewiele mających z historią wspólnego opisów. Jak dla mnie autor zbyt często odskakuje od tematu zaczynając opowiadać chociażby o kynologii czy odkryciach naukowców na temat wilków czy psychiki psów. Mimo to, warto przeczytać.
Jeszcze jedna książka której ABSOLUTNIE NIE POLECAM - Rozważanie psa Mafa i jego przyjaciółki Marlin Monroe. Ani to o psie, ani o aktorce w sumie naprawę nie wiem o czym. Autor gada całą książkę o niczym, serio, mając okazję to przeczytać...Nie korzystajcie z niej.